Każdy podatek a także sposób wydawania uzyskanych z niego środków podlega ocenie moralnej. CAT jest podatkiem od konsumpcji. Jego wprowadzenie wpłynie na cenę wszystkich dóbr wytwarzanych przy użyciu paliw kopalnych cementu, stali, samochodów czy też wycieczek turystycznych do Tajlandii. Czynnikiem, który napędza emisje CO2 jest konsumpcyjny styl życia, który przejawia się na przykład w zakupie samochodu o powiększonej mocy silnika, mimo że ekonomiczny samochód tak samo spełnia swoje funkcje. Kupuj niepotrzebne, wyrzucaj niezniszczone. Produkcja i utrzymanie tej całej masy dóbr pochłania gigantyczne ilości energii i jak nic innego przyczynia się do zmian klimatycznych.
Tak więc jest głęboko etyczne, że finalne koszty redukcji emisji poniosą konsumenci ponieważ oni są zarówno przyczyną problemu i oni też są jego rozwiązaniem. Właściciel samochodu sportowego zapłaci więcej podatku niż właściciel ekonomicznego samochodu miejskiego, zaś ktoś kto do pracy dojeżdża transportem publicznym zapłaci jeszcze mniej podatku. Tak samo ktoś kto pojedzie na wakacje na Mazury zapłaci mniej niż ktoś kto wypoczywa surfując na Hawajach. Dotyczy to wszystkich form konsumpcji. Jeżeli zainwestujesz w ocieplenie domu, zapłacisz mniejsze rachunki za obciążony CAT ekogroszek lub olej opałowy. CAT promuje ograniczenie emisjogennej konsumpcji oraz wspiera działania na rzecz ograniczenia emisji przy zachowaniu dotychczasowego stylu życia.
CAT ma jeszcze jeden aspekt etyczny. Bezpośrednim płatnikiem podatku będą producenci i importerzy paliw kopalnych. Jest głęboko etyczne, aby, ci którzy odnoszą największe korzyści z zatruwania naszej planety dwutlenkiem węgla zostali obciążeni podatkiem, który sfinansuje posprzątanie tego bałaganu. Stosunek rządów do producentów paliw kopalnych jest niejednoznaczny. Z jednej strony dążą redukcji emisji z drugiej subsydiują własny przemysł własny przemysł wydobywczy. Obciążenie tego przemysłu podatkiem CAT będzie głęboko moralne.
Nie należy się przy tym zbytnio martwić o kondycję tego sektora. Nowy podatek (tak jak każdy podatek) będzie przeniesiony na konsumentów. Dopiero jak pojawią się bezemisyjne źródła energii zyski tego sektora mogą zacząć spadać.
CAT ma także drugą stronę. Wszystkie pieniądze z tego podatku mają zostać przeznaczone na dekarbonizację gospodarki. Nie trafią one do budżetu Państwa, nie pójdą na opiekę społeczną, redukcję deficytu budżetowego czy subwencje dla producentów paliw kopalnych. Cały dochód ma pójść na dekarbonizację gospodarki. To również jest moralne. Celem podatku jest ratowanie klimatu i dokładnie na te cele powinny pójść zgromadzone w ten sposób pieniądze.
Innym problem jest sposób wydawania tego podatku. Nie ulega wątpliwości, subwencje uzyskane z CAT wpłyną na konto emiterów CO2. I to emiterzy CO2 zainwestują te pieniądze w bezemisyjne źródła energii, które przyniosą im zyski. Tak więc to oni będą największymi beneficjentami tego podatku. Paradoksem jest, że to emiterzy CO2, którzy przez system handlu emisjami są traktowani jako źródło problemu w nowym systemie stają się jego rozwiązaniem. Należy jednak pamiętać, że od czasu jak Fenicjanie wynaleźli pieniądze nie ma lepszego sposobu na motywowanie ludzi do pracy.
Autor Piotr Bartyś