Problem pozyskania kapitału na dekarbonizację gospodarki.

 

Jak powiedział Napoleon, do prowadzenie wojny potrzeba trzech rzeczy:

- Po pierwsze pieniędzy.

- Po drugie pieniędzy.

- I po trzecie pieniędzy.

O ochronie klimatu można powiedzieć dokładnie to samo.

     Według raportu Sterna trzeba przeznaczyć 1 % światowego PKB na redukcję emisji w przeciwnym razie PKB spadnie o 20% skutkiem zmian klimatycznych. Pytanie tylko skąd wziąć ten 1 %PKB. Roczne światowe PKB to 779 865 481 000 000 $ . Jeden procent od tej sumy to „tylko” 779 865 481 000 $. Pytanie tylko skąd wziąć te pieniądze. Obecny system handlu emisjami nie rozwiązuje tego problemu. Wymaga on, że emiter CO2 najpierw musi zapłacić lub dostać za darmo za prawa do emisji. Następnie zainwestować w ograniczenie emisji CO2 i dopiero potem zarobić na odsprzedaży CO2 na wolnym rynku. Jest to proces bardzo skomplikowany i sam w sobie kapitałochłonny.

Idea CAT ma na tym polu wielką przewagę nad systemem handlu emisjami. Pierwszym źródłem finansowania dekarbonizacji gospodarki będą państwowe subwencje z CAT. Pierwszym, ale na pewno nie jedynym. Wprowadzenie CAT oznacza, że paliwa kopane staną się niekonkurencyjne. Stanowi to bodziec dla emiterów CO2 do poszukiwania alternatywnych źródeł finansowania dekarbonizacji gospodarki. Emiterzy będą mogli brać kredyty w bankach. Emitować akcje na giełdzie. Należy założyć, że uregulowania prawne dotyczące CAT będą zezwalały na zakup na giełdzie akcji i obligacji firm, które w 100 % pójdą na dekarbonizację gospodarki. Oczywiście będzie można inwestować tylko i wyłącznie na rynku pierwotnym.

Istnieje jeszcze inna możliwość emiter CO2 inwestuje subwencje pozyskane z CAT w akcje na rynku pierwotnym. Następnie sprzedaje akcje na rynku wtórnym i w ekspresowym tempie otrzymuje zwrot kapitału.

Weźmy pod uwagę inny przykład zarówno Polska jak i Węgry planują budowę elektrowni atomowej. Węgry już ją budują ponieważ Władimir Putin dał im korzystny kredyt. U nas budowa elektrowni atomowej jest w ciągle w planach. Na razie nie wybrano nawet lokalizacji. Jest jeszcze jeden problem czyli pieniądze. Relacje z Władimirem Putinem są raczej chłodne i raczej nie dostaniemy pożyczki na takich warunkach jak Węgry. Na dotacje państwowe też nie ma co liczyć, ponieważ budżet pęka w szwach. Alternatywą jest zaciągnięcie pożyczki za granicą, ale to oznacza uzależnienie się od obcego kapitału (patrz przykład Węgier) i powiększenie i tak już dużego deficytu budżetowego. Czyli sytuacja bez wyjścia. Elektrownia atomowa raczej nie powstanie za polskie pieniądze, ponieważ nasz krajowy kapitał prywatny ma zaledwie 25 lat i po prostu jest zbyt słaby, aby udźwignąć taki ciężar. Teraz wyobraźmy sobie jak mogłaby się zmienić sytuacja po wprowadzeniu CAT.

Pierwszym źródłem inwestycji byłyby subwencje, która PGE otrzymałaby od budżetu za węgiel spalony w piecach elektrowni. PGE mogłaby wyemitować akcje na budowę elektrowni atomowej. Nabywcami tych akcji mogłyby być inne polskie podmioty szukające sposobu na zainwestowanie pieniędzy z CAT, na przykład firmy transportowe, małe cegielnie, zakłady chemiczne linie lotnicze LOT i inni emiterzy. Oczywiście nic nie stoi na przykładzie, aby akcje kupili na giełdzie również inni inwestorzy niekoniecznie powiązani z systemem CAT. W ten sposób moglibyśmy zbudować elektrownie atomową za całkowicie polskie pieniądze.

O tym, jakim problemem jest dla naszej rodzimej energetyki pozyskanie kapitału na dekarbonizację jest przykład energetyki wiatrowej. Znaczna część polskich farm wiatrowych tak naprawdę nie jest polska. W rzeczywistości są one własnością obcego kapitału. Tak więc jeżeli nie stać nas na farmy wiatrowe, to tym bardziej nie stać nas na elektrownię atomową w obecnych realiach prawno-ekonomicznych.

Skomentuj artykuł